Strony

czwartek

O Ustroju Politycznym W Zespole


Wiele kłótni w zespołach powoduje fakt posiadania nieodpowiedniego przywódcy lub przez to, liderem jest ktoś, kto tak naprawdę nim nie jest albo w ogóle kwestia rang nie jest poruszona. Nie mówię tu o frontmanie ponieważ często się zdarza, że prawdziwy trzon zespołu pozostaje na koncercie w cieniu. Chodzi mi dokładnie o podział obowiązków w procesie twórczym zwłaszcza. Obojętnie jaką przyjmiemy strukturę funkcjonowania zespołu zawsze znajdą się plusy i minusy.


Najczęściej spotkać można kapele, w których panuje pełna demokracja. Ot, spotyka się kilku znajomych i w mniej lub bardziej trzeźwych okolicznościach zaczynają wspólnie pogrywać. Każdy wnosi coś do twórczości, czy to odnośnie swoich partii, czy całości kompozycji. Z grubsza jednak wszyscy muzycy zajmują się własnymi instrumentami, a podczas składania ścieżek do przysłowiowej kupy dyskutują czy perkusja właśnie tak powinna brzmieć, może więcej talerzy, czy bas przypadkiem nie przesadza etc. Taki układ tworzy w ostatecznym kształcie wypadkową wszystkich pomysłów, stron patrzenia na dany utwór. Z jednej strony może to być wskazane, z innej zaś niekoniecznie. Dobrze jest efektem końcowym pokazać prawdziwy charakter zespołu lecz wisi tu groźba zatracenia spójności wizji. Jeśli utwór przekazuje za dużo odmiennych rzeczy to nie przekazuje nic. Chyba, że takie było zamierzenie, wtedy wszystko gra. Jeśli chodzi jednak o coś głębszego to dobrze jest nie zaprzepaścić zwartości przekazu. Ważna jest też kwestia jak się komu z kim pracuje. Muzyka jest też przecież odzwierciedleniem relacji pomiędzy ludźmi.
Odmienną sytuacją jest władza absolutna jednego z członków grupy. Wtedy to on/ona rozdaje karty i decyduje o wszystkim. Jest osobą, która komponuje całą muzykę ściśle zaznaczając jak powinna brzmieć reszta. Nie ma tu miejsca na dyskusje, co najwyżej na sugestie. Jest to bardzo przyjemna forma współpracy. Lider pisze i komponuje, reszta się dogrywa i każdy wie co ma robić. Źle się dzieje dopiero gdy ktoś zaczyna nam rozkazywać bez wcześniejszego ustalenia hierarchii i zaakceptowania jej przez innych członków zespołu. Dlatego najlepiej gdy na samym początku postawimy sprawę jasno. Bardzo często słyszymy o powstawaniu byłych lub obecnych muzyków, którzy w macierzystych zespołach już coś osiągnęli. Dla przykładu chociażby Michał Jelonek nie porzuciwszy grania w Hunterze założył własny projekt. Miał wizję, zaprosił muzyków i ją zrealizował. Totalitaryzm jest więc jednym ze sposobów prowadzenia kapeli i opowiedzenia czegoś. Oczywiście dla osób, które coś do powiedzenia mają.

Projekty solowe. Wydawałoby się, że sprawa wygląda prosto. Jeden umysł multiinstrumentalisty pracujący na takich obrotach, żeby okiełznać każdy element. Jedna spójna wizja, a jak coś nie wypali, możemy być źli tylko na siebie. Właściwie zgadzam się, że kwestia jest prosta. Nie ma o czym pisać.

Co innego super-grupy. To perełki, które ostatnio zdarzają się coraz częściej. Bardzo ciekawe projekty zakładane przez doświadczonych muzyków z różnych, przeważnie nie byle jakich zespołów. Było w historii już kilka takich formacji jak Asia, Emerson Lake and Palmer, czy z nowszych Black Country Communion, Spiritual Beggars i Chickenfoot. Powstaniu każdej super-grupy towarzyszy zwykle szereg niewytłumaczalnych zjawisk atmosferycznych, kręgi w zbożu, a zwierzęta odczuwają niepokój. Dobra, przesadzam ale i tak warto śledzić takie wydarzenia chociażby z możliwości usłyszenia ulubionego muzyka w innej stylistyce. To inspiruje i otwiera nowe drzwi. Niestety dzieje się i tak, że słowo super-grupa służy tylko rozdmuchaniu medialnemu, przesadnej ekstazie nad jakimiś trzema ludźmi o których nikt nie słyszał, ale ktoś nam każe wierzyć, że to dobre bo to super i jeszcze kupić płytę, która najczęściej jest marnej jakości bo „muzycy” nie mieli między wywiadami czasu nauczyć się grać. Takie moje żale.

W powyższych przykładach skupiłem się na podziale modeli hierarchicznych ze względu na odpowiedzialność za proces twórczy ponieważ ten aspekt uważam za najbardziej istotny. Rzecz jasna dochodzi do tego kwestia charyzmy, siły przebicia ale i tak z biegiem czasu dojdzie do głosu ten, który ma rzeczywiście coś do powiedzenia, a przynajmniej mówi z sensem. Który model rządzenia wybierzecie to zależy od Was. Ważne, żeby się Wam i z Wami przyjemnie grało.
Pisane przy: Keith Merrow.